dwa lata temu kiedy po trzech latach poszukiwań swojego miejsca na ziemi , znaleźliśmy to w którym obecnie próbujemy się odnaleźć , jednym z czynników który zadecydował o kupnie był fakt ,iż
2,5 ha gospodarstwo prócz odremontowanego domu w którym mieszkamy , czterech stodół gotowych do szaleństw i przeróbek, posiadało również drugi dom do kapitalnego remontu.Strzaszydło na które patrzyłam przez prawie dwa lata przez kuchenne okno...
Oczami wyobraźni widzieliśmy w nim mały, przytulny, pensjonat lub lepiej brzmi dom dla gości , gdzie mogłabym każdy pokój zaaranżować jak chcę , dobierać kolory, meble, dodatki.....
Pełni nadzieji zaczęliśmy się starać o dotację unijną na remont strzaszydła .... po uzyskaniu pozwoleń na budowę , projektów,kombinacjach z meldunkiem ;),kosztorysach inwestorskich i całej tej biurokracji, po 6 miesiącach otrzymaliśmy kilkanaście stron uwag do wydawałoby się kryształowego, dopracowanego wniosku....poprawiliśmy i ....mimo to odbiliśmy się od ściany...człowieczek rozpatrujący wniosek zinterpretował po swojemu pewien obligatoryjny według niego punkt ..
ponieważ prowadzę działanośc ,dom gościnny zanim będzie użytkowy , juz na etapie projektu musi być zgłoszony jako usługowy , tym samym musi być na dziłałce usługowej.....co oczywiście w przypadku kiedy w gminie jest plan zagospodarowania jest nie mozliwe do zmiany od ręki....paradoks , jako rolnik tworzący agroturystykę nie musiałabym tego zgłaszać ani nawet później płacić podatków z tego tytułu, no i oczywiście byłabym w Krus ....ale jako osoba posiadająca jednoosobową działanośc gospodarczą juz jestem inaczej traktowana nie wspominając o złodziejskim Zusie ....
Dotacja upadła ....będziemy starać się o kolejną ,ale to dłuuuuuuuuuuga droga...
Abym ze spokojem patrzyła przez okno , czekając dłuuuuuuuuuugie lata na werdykt , mój Andrzej przeprowadził lifting przyszłego domu dla gości. Samodzielnie usunął drewnianą "narośl" ;) przylkejoną do eleacji, skuł tynki, "rzucił "coś na elewację i dorobił okiennice...dostawiłam trochę kwiatów, homonto i jakoś uśmiecham się patrząc na dziedziniec...czekając ;)
no teraz to pięknie, stylowo..aż chciałoby się na schodkach posiedzieć :)
OdpowiedzUsuńjak ja nie cierpię biurokracji..tej makulatury..